Fotograf umawia sie z kolegami na poranny plener.
Wstaje rano, ubiera sie, wychodzi z domu, a tam ulewa z silnym wiatrem.
Spoglada w niebo i mruczy do siebie: \"Nie, kurcze, daruje sobie dzisiaj\".
Wraca do domu. Rozbiera sie cichutko, z ulga wsuwa pod koldre
i przytula sie do spiacej tylem do niego zony.
Zona pyta:
- To Ty?
- To ja - odpowiada fotograf.
- Zmarzles?
- Zmarzlem.
- No widzisz, a ten idiota pojechal fotografowac.