(29)
Może to tylko legenda, ale Wilimowski podobno wpadł w oko samemu Hitlerowi. Opowiadał mi o tym kiedyś jego kolega z polskiej kadry, Henryk Martyna – mówi Teodor Wawoczny, trener i zapalony badacz śląskiej historii. Ezi przeciwko Niemcom w biało-czerwonych barwach zagrał tylko raz, w meczu, który wtedy był okrzyknięty największym sportowym wydarzeniem na polskich ziemiach. 9 września 1934 r. na trybunach stadionu Legii nie można było wcisnąć szpilki. 35 tysięcy ludzi oglądało heroiczną, a jednak przegraną przez Polaków walkę (2:5), choć nasi prowadzili 2:1. Niemcy szybko strzelili na 1:0, ale potem wyrównał niepozorny 18-latek, Ernest Wilimowski z Ruchu Wielkie Hajduki. Wtedy wszyscy o nim usłyszeli, łącznie z kanclerzem Rzeszy.z netu
