fot. Ja
Bo się wam chłop spodobał :)
Dzisiaj Lagi przeszła samą siebie i w ten dobry sposób i zły.
Bo oczywiście pelham się nie podobał to musiała ponosić w rozprężeniowych galopach. Jak dostała w dupsko batem to oddawała. Czego nigdy nie robi. Ale za trzecim razem nie oddała - brawo użyła mózgu.
Potem kłus spoko. Równio oparta na odydwu wodzach nie przeganaszowana głowa prostopadle do ziemi. Cudo.
Galop na prawo. No genialnie. Myślałam, ze ktoś mi konia podmienił. Luźna w potylicy, zganaszowana jechała pięknym okrągłym, spokojnym galopem. Wolty, przejścia super. Jedno wyciągnięcie w kłusie też ekstra.
No i galop na lewo. Tu się zaczęło. Bo, że wpierdziel dostała właśnie na galopie w lewą stronę to jechała sztywna, wyryjona. Masakra. Wzięłam ją na woltę to się ogarnęła trochę i odpuściła lekko w potylicy i kręgosłupie ale nie było to, to co na prawą stronę. Żeby jakoś dobrze zakończyć jazdę pogalopowałam chwilkę na prawo z czego i tak nie była taka fajna jak za pierwszym razem ale już lepsza niż na to zasrane lewo.
Jutro mam nadzieję, że nie będzie już fochów i wszytko pójdzie ładnie :)