Na podwórku bałwan stał, który dużą głowę miał.
Oczka – czarne, dwa węgielki, nos z marchewki nie za wielki…
I tak sobie stał.
Kiedy ktoś się zimna bał, to się bałwan z niego śmiał.
Bo gdy wkoło zimno było jemu właśnie było miło,
gdy na mrozie stał.