W podróży wszystko może się zdarzyć...wczoraj w autobusie relacji Warszawa - Kołobrzeg poznałam bardzo sympatyczną Panią, myślę, że grubo po "sześćdziesiątce",matkę sześciorga dzieci i babcię siedemnaściorga wnucząt (dla mnie to kosmiczne liczby).
Zwiedziła kawał świata, Włochy zna lepiej niż własną kieszeń,wczoraj po raz pierwszy w życiu jechała do Połczyna Zdroju...do sanatorium.
Osoba niezwykle skromna..."pielgrzymkowiczka"...35 razy w Częstochowie, 23 razy w Wilnie.
Spędziłyśmy prawie trzy godziny na przemiłej rozmowie o dzieciach, politykach i polityce...o życiu i o wierze.
Ani przez chwilę nie podejrzewałam Tej kobiety o tzw. nawiedzenie...wręcz przeciwnie.
Ciężkie życie, praca nie spowodowały, że zgnuśniała.
Głęboka wiara sprawiła, że przez wszystkie lata potrafiła stawić czoło wszystkim problemom i przeciwnością losu, a z taką gromadką dzieci to nie lada wyzwanie.
Ale do rzeczy...opowiedziała mi o księdzu Ceberku z Parafii Porządzie...
Każdy niech sobie zmierzy według własnej miary...
https://www.youtube.com/watch?v=-CS5TPnrLf8
troll50 2011-10-07
Joluś MIODZIO:))))
(komentarze wyłączone)