Sanie Rogate… (1)

Sanie Rogate… (1)

„Długie zimy i obfite opady śniegu w znacznym stopniu przyczyniły się do rozwoju sportów zimowych w Karkonoszach. W XIX i na początku XX wieku modne i popularne były zjazdy rogatymi saniami. Ten pożyteczny i nieskomplikowany środek transportu został sprowadzony w Karkonosze z Alp w XVI wieku. Po raz pierwszy użyto ich po czeskiej stronie Karkonoszy. Posługiwali się nimi tyrolscy drwale, sprowadzeni tam przez zarządcę górskiego z Gendorf. Sanie długo spełniały użytkową rolę, wykorzystywane były przez mieszkańców górskich bud do zwózki drewna, siana i produktów rolnych z trudno dostępnych miejsc latem. Pierwszy turystyczny zjazd rogatymi saniami w Karkonoszach odbył się jak podaje T. Steć w lutym 1737 roku.

Na początku 1737 roku do Małego Stawu zeszła potężna lawina, strzaskała ona lód gruby na dwa łokcie, robiąc spustoszenie. Dr Lindner z Jeleniej Góry, badacz przyrody Karkonoszy wraz z pięcioma towarzyszami postanowił naocznie przekonać się o skutkach katastrofy, by opisać to wydarzenie naukowo w roczniku ”Uczone nowości ze Śląska”. Po dotarciu do Małego Stawu, zostali oni zaskoczeni przez śnieżycę i musieli nocować w Samuelowej Budzie (Strzecha Akademicka). Z powodu dużych opadów śniegu, następnego dnia nie mogli zejść pieszo z gór. Skwapliwie więc przyjęli propozycję drwali, zwiezienia rogatymi saniami na dół. Zjazd ten, dał początek zimowej turystyce karkonoskiej. Na kolejny taki wyczyn czekano 78 lat. Dopiero w 1815 roku właściciel winiarni i schroniska w Pomeznich Boudach Stephan Hübner (1787-1863) zorganizował turystyczne zjazdy rogatymi saniami od Granicznych Bud z przełęczy Okraj do Kowar. Wykorzystując starą trasę, służącą dotychczas do zwózki drewna. Miała ona 7 km długości, a różnica wysokości wynosiła 600 metrów. Zjazdy rogatymi saniami były nie lada atrakcją dla turystów odwiedzających Karkonosze. Impreza rozpoczynała się przed południem. Goście spod zajazdu „Pod Złotą Gwiazdą” lub spod hotelu „Pruski Dwór” w Kowarach wjeżdżali saniami ciągnącymi przez konia na Przełęcz Okraj. W tylnej części znajdował się z worek z wypchanym sianem, było to miejsce dla pasażerów. Siadali oni tyłem do jazdy, żeby nie wypaść z jadących pod górę sań. Przewodnik, miejscowy góral wchodził za konia między rogi sanek i karawana wyruszała w górę.

Wjazd na Przełęcz trwał dwie godziny. W trakcie jazdy pasażerowie podziwiali malownicze widoki Karkonoszy. Na Przełęczy gospodarz schroniska osobiście w drzwiach z czapką w dłoni witał gości. Z galanterią podając damom ramię, wprowadzał je godnym krokiem do swojej winiarni. Lokal jak na tamte czasy był urządzony komfortowo, pomieszczenia były schludne, czyste, a sale odpowiednio przystrojone. Goście mogli tutaj zjeść gorący posiłek, podawano wyśmienity węgierski Tokaj z którego winiarnia Hübnera słynęła w okolicy, degustowano dobre markowe wina. Przez kilka godzin przy dźwiękach kapeli towarzystwo zabawiało się. W późnych godzinach popołudniowych, rozweseleni zjeżdżali saniami do Kowar. Przewodnik, góral siadał u stóp pasażera, trzymając obydwiema rękami rogi sań, a mocne podkute buty służyły mu do kierowania i hamowania. Szaleńcza jazda do doliny trwała od 10 do 20 minut. Sanie zatrzymywały się , tam skąd kilkanaście godzin wcześniej wyruszały do góry...c.d.n.

foto - stara kartka pocztowa z początku XXw.
Zjazd saniami ze Śniezki i schroniska Księcia Henryka...

16 lutego Już po raz trzeci Stowarzyszenie Magiczny Jagniątków, Watra Jagniątkowska oraz Karkonoski Park Narodowy zorganizowali III Zjazd Saniami Rogatymi w Jagniątkowie. Trasa zjazdu była dwupoziomowa podzielona na odcinki - tradycyjna jednokilometrowa oraz dodatkowo cztery kilometrowy dla chcących trochę poszaleć. Na start zgłosiło się blisko 100 załóg. Wystartować mógł każdy a na trasie pojawiły się również współczesne sanki.

„Jest to fantastyczna okazja do integracji, zabawy oraz spędzenia czasu na świeżym powietrzu i powrotu do tradycji. Ponad 100 lat temu była to największa atrakcja w regionie Karkonoszy." powiedziała nam Danuta Drozdowska - prezes Stowarzyszenia Magiczny Jagniątków - Watra Jagniątkowska

https://www.youtube.com/watch?v=_cDXfZCpvZg

…co prawda ta informacja jest trochę jak musztarda po obiedzie , ale może nie do końca, wszak w Karkonoszach nadal jest mnóstwo śniegu i jeszcze w tym roku można zakosztować śniegowych atrakcji, a na miejscu w Jagniątkowie może można by wypożyczyć takie rogate sanie.

24 lutego 2013 r. razem z Karkonskim Parkiem Narodowym zapraszamy na II Zimową Wyprawę Edukacyjną "NA TROPACH KARKONOSZA"... czyli tam i z powrotem na rakietach śnieżnych ( i nie tylko) Organizatorzy zapewniają rakiety i kijki oraz dobrą zabawę!!!

https://www.willajagniatkow.pl/index.php?aktualnosci-z-jagniatkowa,125

czes59

czes59 2013-02-27

Urok starych kartek! Pieknie to wszystko opisałeś!

rybkag

rybkag 2013-02-27

Jakie zimy - takie i zabawy na śniegu...:))
Kiedyś nawet na nizinach zima oznaczała białe szaleństwo - sanki, a więc kuligi,zjazdy z byle górki itd, lodowiska ( albo naturalne stawy) a więc hokej i łyżwiarstwo... Pamiętam, że matka, bez względu na pogodę, nie mogła nas w domu zatrzymać - żaden mróz nie był straszny a śnieg im głębszy , tym lepiej... I byliśmy zdrowi - przez całe dzieciństwo tylko raz miałam grypę...:))
W tym roku śnieg u nas był może w sumie z 10 dni, a dzieci już od dawna prawie nie wychodzą z domów. Rodzice zresztą, też - tylko wtedy , gdy muszą...
Bardzo fajnie, że ktoś kultywuje te stare zwyczaje i zapomniane formy spędzania wolnego czasu... Jako człowiek wsi, doceniam wszelkie formy ruchu na świeżym powietrzu, w ogóle, gdyby to ode mnie zależało - mogłabym do domu wchodzić tylko na noc, haha...:))

evabe

evabe 2013-02-27

Tu przychodzę poczytać,pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrówka!

parvati

parvati 2013-03-15

Stare pocztówki mają tyle uroku... Podobnie jak zima w górach. Pozdrawiam.

dodaj komentarz

kolejne >