Mój mały raj...

Mój mały raj...

Czarny książę

Będąc jeszcze mniej doświadczonym obserwatorem niż jestem w tej chwili, niewiele wiedziałem o czarnym kuzynie naszego poczciwego boćka z zagrody.
Moja wiedza, prawdę mówiąc, kończyła się na tym, że tylko wiedziałem o istnieniu tego płochliwego boćka.
W moich rodzinnych stronach nie mówiono mi o nim, pewnie dlatego, że nikt go tam nie widział.
Pierwsze moje pogaduchy na jego temat odbyły się pewnego pięknego poranka na Kaszubach nad jeziorem Potęgowskim, a dokładniej pomiędzy nim a jeziorem Białym w Kamienickim Młynie.
To tam śmigło mi ptaszysko, wielkie, czarne niby bocian, lecz ciut inne niż te, które widywałem dotychczas. Spotkanie, krótkie lecz pełne fascynacji nad cudem natury.
Spytałem się miejscowego Kaszuba czy one gdzieś tu gniazdują, tylko odburknął - nii!
One tu tylko czasami zalatują - nie lubią ludzi, diabły jedne.
To była moja prawie cała rozmowa w temacie tego pięknego ptaka.
Po latach miałem je spotkać ponownie. Nie wiedziałem, że zbliżę się aż tak blisko, że będę czuł zapach piór, a odcienie kolorów tęczy na czarnym jego tle zapadną mi w pamięci do końca moich dni.
W 1991 roku życie pokierowało mnie znad Odry wprost nad Wisłę. Rzeki zawsze mnie fascynowały, dlatego też nie miałem nic przeciwko takiemu losowi.
Gdy już się dobrze zaaklimatyzowałem i z grubsza wiedziałem co mogę zobaczyć nad brzegiem tej pięknej rzeki, los ponownie mnie mile zaskoczył.
Idąc na miejscówkę z wędką w ręku, zobaczyłem w pobliskim wysychającym dołku pięć czarnych boćków. Przykucnąłem, ale i one mnie już zobaczyły :( Poderwały swe piękne kształtne tusze i poszybowały tuż nade mną, zakręciły i poleciały w głąb wielkiej nadwiślańskiej kępy. Tam miały zapewne więcej spokoju, był to o tej porze roku dziki i niedostępny teren.
Późne lato, a może już początek jesieni. Pamiętam, że było jeszcze dość ciepło, a kępy były jeszcze wysoko porośnięte dziką jeżyną splątaną z dzikim chmielem i z różnymi pnączami wychodzącymi z wilgotnej ziemi. Te powiązanie roślin stworzyło szpaler nie do przebycia dla zwykłego dwunożnego śmiertelnika. Dlatego też, zwierzyna czuła się w tych ostępach w miarę bezpiecznie, tam też rosły wielkie topole nadwiślańskie (Populus nigra L.), białe (Populus alba L.) razem z wierzbą i innymi pojedynczymi gatunkami stworzyły piękną mieszaninę drzew, tworząc niebotyczny klimat.
Wielkie drzewa zamieszkiwały liczne ptaki, było też jedno gniazdo dość wyjątkowe.
Był to początek zimy, to wtedy wybierałem się na starorzecza, aby poznać to, co latem tak skrzętnie kryła natura.
Wysoko na starej czarnej topoli, była kulista kupa gałęzi i wystającej trawy.
Gniazdo - gniazdo jak nic, tylko czyje?
Wygląd świadczył, że już od jakiegoś czasu jest nie zamieszkane, po oględzinach i po przeczytaniu w domu kilku ulotek ze zdjęciami uznałem, że jest to gniazdo bociana (Ciconia nigra). Ucieszyłem się tym odkryciem jak małe dziecko, a przecież miałem już własne małe dzieci ;)
Pod koniec zimy zawitałem w to miejsce jeszcze raz, niestety, gniazda nie było, tak samo jak i wielkiej, wiekowej topoli. Były tylko zbrodnicze ślady piły motorowej, i opon traktora :(
Dowiedziałem się, że to norma. Zimą przyjeżdżają co biedniejsi rolnicy ze wsi i biorą drewno na opał. Tu nad rzeką nie są tak ścigani za złodziejstwo, jak w lasach. Ot i cała moja radocha o częstym spotykaniu czarnego legła w gruzach, aż do momentu ponownej przeprowadzki i znalezieniu swego małego raju.

Był wczesny wieczór, gdy zbliżyłem się do wody, która broniła wejścia na "moją" wyspę.
Spojrzałem się w lewo, lecz tam zawsze mi coś przeszkadzało, to coś to pełne anwilowskie kominy - ohyda!
Ale po prawicy dostrzegłem promyk słońca. Świeciło wesoło i nadawało otoczeniu pięknej rzeki promieniejący wyraz radości i szczęścia.
Czyli ten wieczór nie może być przeciętnym, spojrzałem w dal na starorzecze - cisza. Poza jednym akcentem płynącym po środku pięknej odnogi, w tej chwili na domiar pomalowanej na żółto-czerwony kolor, płynął samotny tracz. Myślę sobie - ponownie słonko rysuje piękno tego raju, uświadamiając mnie, że są jeszcze miejsca gdzie natura walczy o swoje miejsce na ziemi.
Stojąc oparty o zieloną wierzbę plecami do średniej kępy, słuchając jak z niej wydobywają się ostatnie wieczorne śpiewy drobnicy, podziwiałem to, co przede mną. Wtem na wodzie zobaczyłem poruszający się cień, niewielki, lecz z sekundy na sekundę rósł. Znieruchomiałem, oczy moje nieznacznie powędrowały ku górze, aby zaspokoić ciekawość. Jak przybity niewidzialnymi gwoźdźmi patrzyłem co nastąpi.
Nade mną kołował czarny bocian (Ciconia nigra) szukając dogodnego miejsca na przysiadkę - jeszcze mnie nie widział.
Tuż przede mną widniała piaszczysta łacha otoczona płytką wodą. Po jego kołowaniu mogłem przypuszczać, że chce tam usiąść, lecz musi sprawdzić, czy aby na pewno jest tu bezpiecznie.
Obniżył lot i już, już, prawie dotknął swymi pazurami piasku, gdy nagle zerwał się ku górze i odleciał ;( No cóż, moja wina, bardzo wielka wina. Byłem zbyt widoczny. Lecz jeśli chciał tu usiąść raz, to być może siadywał tu wcześniej?
Jeszcze tego samego wieczora zacząłem się bawić. Stając się ponownie dzieckiem zacząłem budować tuż przy wodzie szałas, który miał służyć jako czatownia.
Miejsce wybrałem możliwie jak najlepiej pod względem odległości jak i oświetleniowym.
Wieczór piękny, ciepło bez wiaterku, każde żyjątko wodne, które poruszyło się w niej rysowało piękny obraz. Tu i ówdzie pogonił szczupak za drobnicą też nie szczędząc obrazu na wodzie jak i dodatku dla dzikiej orkiestry bez instrumentów.
Usiadłem na trawie i wsłuchiwałem się w mój piękny raj. Gdzieś w środku kępy za mną zaczął swój donośny śpiew słowik, a czynił to tak głośno jakby chciał przebudzić przyrodę, zapadającą w sen. Niedługo czekałem, aż odezwał się ten sam nieprzeciętny wieczorny śpiewak na mojej wyspie, a zaraz po nim gdzieś na uboczu bardziej z kierunku zakładów azotowych następny.
Co jeden to lepszy, ech i ci pomniejsi śpiewcy też brali udział, lecz byli marnymi maratończykami w tej grze.
Prawie mnie uśpili - wyszeptałem tylko z uśmiechem - do jutra moi drodzy...
Przez kilka dni obserwowałem z daleka moje dzieło, aż zniecierpliwiony któregoś ranka położyłem się w mej czatowni.
Pierwszego dnia bawiłem się z zimorodkiem, tylko on siadał na konarze tuż przede mną. Miejscówkę miał, że cho cho, konar idealnie wystawał nad wodę. Widać było, że miał odpowiednio głęboką wodę oraz bogatą w uklejki. Co i raz nurkował, lecz nie zawsze udawało się wyciągnąć zdobycz. Co ja się namęczyłem, aby to z fotografować, i do tej pory nie mam zadowalającego zdjęcia z polowania zimka. Taki to szybki zawodnik ;)
Po kilku dniach nadszedł oczekiwany dzień - a może nadleciał?
Jak na przeszpiegi usiadły najpierw dwie czaple siwe, po uspokojeniu się zaczęły swą toaletę, pewnie były po śniadaniu. Układały piórka, coś tam wyciągały, wstrząsały się, aby na chwilę się uspokoić. Po czym jedna gdzieś odleciała.
Wypatrywałem czy przyleci ponownie, aż ujrzałem. Lecz nie była to siwa. Inny lot, układ ciała zdradził jegomościa. Wprost na mnie leciał mój oczekiwany ptak. Prawie zapomniałem, że mam aparat, potem znowu bałem się ruszyć nim aby nie spłoszyć tak zacnego gościa.
Hm, kto tu był gościem? OK, nie ważne.
Usiadł na łasze, tylko, że bardziej od strony wyspy, a nie od mojej, lecz nic to. Naciskam spust migawki, raz po raz.
Między czasie przyleciały siwe i dwie białe. Teraz miałem już pełny wypas szczęścia...
https://jap0n.wrzuta.pl/audio/auNfdaHHxrH/schiller_-_la_mer
Kliknij na kolej...

bahe54

bahe54 2011-02-25

Moich rybek nie dostaniesz;)))

chessy4

chessy4 2011-02-25

Piękna urocza fotka i ciekawy opis!!!!Miło do Ciebie zajrzeć bo jest ciekawie i pouczająco!!!!!!Pozdrawiam serdecznie i ciepło bo zima ciągle nie ustępuje!!!!Mimo że uroki ma to marzy mi się już wiosna z ciepłym majem!!!!!!!!!!

capelka

capelka 2011-02-25

Pozdrawiam ;)))))))

maciek2

maciek2 2011-02-25

Jednym tchem przeczytałem i pozostaję oglądać.

an36a

an36a 2011-02-25

:)

toni60

toni60 2011-02-25

Pięknie opisujesz Twoją pasję.Też miałem kilka spotkań z tym boćkiem,zawsze nad Popradam ,Fotka rewelacyjna.

henry

henry 2011-02-25

jestem pod wielkim wrażeniem.......
Warto czekac na Twoje opowieści.....

adam24l

adam24l 2011-02-25

świetne

rudy13

rudy13 2011-02-25

wspaniała opowieść, a spotkanie godne pozazdroszczenia......
wspaniale !!!

kaska33

kaska33 2011-02-25

Niesamowita galeria, wspaniałe opisy....

andaba

andaba 2011-02-26

Piękny!

bromber

bromber 2011-02-26

Wspaniała jest Twoja galeria .........

vinga

vinga 2011-02-26

Można tu wsiąknąć na długo i odczuwać prawdziwą przyjemność.
Pozdrawiam ;)

bourget

bourget 2011-02-26

wow, a ktos kiedys zrobil lepsze zdjecia temu ptakowi???nie sadze!
Gratuluje i dziekuje, bo w zyciu go nie widzialam...

tipis

tipis 2011-02-26

niesamowita fotka i wspaniały opis . Gratuluję wytrwałości i szczęscia ;) Ja jeszcze czekam na swojego "czarnuszka" ;)

irys46

irys46 2011-02-26

Lubię tu zaglądać a tylko czasami coś napisać :)

anhan

anhan 2011-02-26

Widać, że ze szlachetnego rodu... kroczy tak dostojnie... Bardzo ciekawie opowiadasz Jędrku, podziwiam Twoją wytrwałość i cierpliwość, ale też w efekcie końcowym, jesteś wspaniale wynagrodzony!:)

sapiens

sapiens 2011-02-27

Doprawdy nie wiem co lepsze, Twoje opowieści, czy zdjęcia.
Wydaje mi się że dla jednych i drugich warto odwiedzać garnek.
Pozdrawiam ciepło.

rapsod

rapsod 2011-03-02

Ma plastik na nodze :] ciekawe skąd pochodzi...

margo74

margo74 2011-03-04

ale cudowne !!! ;)))

calipsa

calipsa 2011-03-08

niesamowita historia. Jestem pod wrażeniem cierpliwości i wytrwałości;) Mnie juz by 100 razy szlag trafił, jakbym tam miała tak siedzieć w bezruchu;) hehehe

tak czy siak chylę czoła!

tropiciel

tropiciel 2011-03-11

piękne zdjęcie i bardzo interesujący opis,
całość świetna

hakerka

hakerka 2011-04-01

jestem pod wrażeniem galerii,aż szczena mi opadła,opisy fotek piękne i przejrzyste..:)pozdrawiam cieplutko,miłego wieczoru:)

dodaj komentarz

kolejne >