Zamiast Staszowa - najpierw zamczysko
W świecie legend
Kronika rodzinna Ossolińskich wspomina, że w sierpniu roku 1649 obudził straż zamkową niesamowity tętent koni. Gdy stróże zamku spojrzeli w dół z murów, zobaczyli zamiast oddziału wojska jedynego tylko rycerza, w którym rozpoznano ówczesnego właściciela posesji Krzysztofa Baldwina. Po pewnym czasie otworzono mu bramę, lecz jeździec rozpłynął się we mgle. W jakiś czas później do Ujazdu dotarła smutna wiadomość, iż Pan zamku zginął w bitwie pod Zborowem na Podolu, gdzie Polacy wystąpili przeciw zbuntowanym Kozakom i Tatarom. Prawdopodobnie od tego czasu wielokroć widziano o zmierzchu lub w nocnej porze jeźdźca w husarskiej zbroi stojącego na murach.
W starym zamczysku pojawia się czasami inne jeszcze widmo: krewna Wojewody Krzysztofa Biała Dama, której spotkanie nic dobrego nie wróży. Doświadczywszy w młodości miłosnego zawodu, stała się nieznośną jędzą kierującą się wstrętem do ludzi. Miała posiadać według legendy białego pieska, który w jej mniemaniu rozpoznawał złych ludzi. Toteż, gdy pojawił się w zamku człowiek, na którego zwierzę zaszczekało, natychmiast wrzucano nieszczęśnika do lochu, torturując i morząc głodem. Jeden z gości znający obyczaj pani, w momencie gdy pupilek zaszczekał, zgładził nieszczęsną pannę, zanim zdołała przybyć służba zamkowa, by wrzucić go do lochu. Nie całkowicie udało mu się uwolnić zamek od jędzy, bo czasem nocami pojawia się na murach wraz ze swym faworytem.