Ucięłam uszy ale i tak kocham to zdjęcie!

Więc tak, wzięłam sobie do jeżdżenia Falvina i Gogo. Gogo leniwy jak cholera, ale uratowało go to, że jest czuły na wodzach i skrętny ;p A Falvin... Nawet na nim nie jeździłam. Tak odwalał w boksie, dębował, kopał jak wszystkie konie były w stajni i nic się nie działo. Przywiązałam go w drugiej części i zostawiłam. Tam już spokojniejszy się zrobił alei tak odwalał i zepsuł kantar. Na szczęście udało mi się go naprawić. Wpuściłam go do boksu z nadzieją, że się ogarnął a on dalej! To wzięłam lonże i bat i przegoniłam go po okólniku, a potem zamknęłam go z dala od koni w szczelnym boksie. Tam stał spokojnie. Masakra! W lato będzie stał sam jak palec!

Po tych 2 koniach była lekko wkurzona, wzięłam Here do czyszczenia. A ta taka kochana <3 Stała mega grzecznie i, uwaga, dała wszystkie kopyta bez problemu i nie próbowała wyrywać! <3 I smyrała czaprak jak jej grzywę rozczesywałam ;p Potem ją tylko puściłam na padoczek na zdjęcia. Nie mam na nią ostatnio pomysłu. Na spacerach chodzi dobrze, a do pozostałych rzeczy typu lonżowanie itp potrzebuję Pauliny i wakacji żeby to było regularne. I kobyła ma teraz w zasadzie wolne. Tylko te kopytka męczymy.

Potem wypuściłam chłopaków na pastwisko, dziewczyny też (Izabella i Iskra, źrebaczki, które wzięłam na \"macanie\"). Jak już wróciłam to wypuściłam Here na pastwisko i poszłam z nią posiedzieć. Siedziałam tam ponad 1,5h !Było tak ciepło, źrebaki mnie zaczepiały, Hera też, potem się pasły i tak pięknie wyglądały, ja sobie włączyłam muzykę i było uroczo <3 Odstresowałam się wtedy całkowicie po wałachach ;p