Siedzi sobie kotek.

Siedzi sobie kotek.

Pewien kot w pogoni za zdobyczą zapędził się na wąski cypel nad jeziorem. Podjadł trochę i zamierzał właśnie ułożyć się do snu - co jak wiadomo nader ważną czynnością w życiu każdego kota jest - kiedy zobaczył zmierzającego w jego kierunku bulteriera z mordem w oczach. Kot rozejrzał się - wkoło woda, żadnych drzew, a jedyną drogę ucieczki zagradza prześladowca. ,,Ale wpadłem\'\' pomyślał. Nagle dojrzał w pobliżu stertę ogryzionych kości - ślad ucztowania jakiegoś większego drapieżnika. Udając, że nie dostrzega zbliżającego się napastnika, usiadł przy resztkach, przeciągnął się leniwie i powiedział głośno: - Mniam, to był rzeczywiście smaczny bulterier. Trzeba się rozejrzeć, może w pobliżu jest ich więcej? Słysząc to bulterier wycofał się cichutko na bezpieczną odległość. Tymczasem mała myszka, która obserwowała całą scenę ze swojej norki, uznała, że oto nadarza się świetna okazja, żeby pozbyć się kota z okolicy. Podeszła do bulteriera i wyjaśniła mu, w jaki sposób sprytny kot go oszukał. Pies był wściekły, że tak dał się zastraszyć i zawołał: - Siadaj mi na grzbiecie myszko, a zobaczysz, jak się rozprawię z tym cwaniaczkiem. Kot zauważył zbliżającego się ponownie bulteriera z myszką na grzbiecie. Zamiast uciekać, usiadł tyłem do nich, udając że nic nie widzi, i miauknął z irytacją: - Co za czasy! Nikomu już wierzyć nie można. Posłałem tą mysz już szmat czasu temu, żeby przyprowadziła mi jakiegoś bulteriera, i nadal nici z obiadu!



Mężczyzna postanowił pozbyć się kota. Zapakował go w koszyk i wytargał do innej dzielnicy. Zadowolony, że pozbył się problemu, wraca do domu - kot już tam jest. Nie zrażony, na drugi dzień wywozi kota za miasto i szybciutko leci do domu. W domu zastaje kota.... Myśli sobie: ,,Uparta zaraza\'\'. Nazajutrz wywozi kota krętymi drogami 100 kilometrów od miasta. Po niedługim czasie dzwoni do domu: - Jest kot? - pyta żony - Jest. - To dawaj go do telefonu, bo nie wiem jak do domu wrócić.....


Rozmawiają dwaj mężczyźni przy barze: - Pan żonaty? - Nie, kot mnie podrapał.


Myszka wpadła do beczki z piwem i nie może się stamtąd wydostać. Prosi więc przechodzącego obok kota: - Kotku kochany, wyciągnij mnie stąd. - Jak już cię wyciągnę, to na pewno zjem! - Lepiej zginąć w twoim żołądku, niż w tak okrutny sposób! Więc kot usiadł na krawędzi beczki, ogon zwiesił do środka, myszka wbiegła po nim na górę, po czym zaraz - myk! - do norki. - Wyjdź, przecież mam cię zjeść, obiecałaś - woła oburzony kot. - E-e tam - odpowiada mu niedoszła ofiara - Czego to nie nagada pijana kobieta!


Żyd ze sporym workiem na plecach przekracza granicę. - Co jest w tym worku? - pyta urzędnik celny. - Jedzenie dla kota - odpowiada Żyd. Celnik otwiera worek: - Przecież to kawa! Czy kot je kawę??!! - A czy to moje zmartwienie? Nie chce, niech nie je!


Żona czyta książkę ,,psychologia zwierząt\'\'. W pewnej chwili zwraca sie do męża: - Tu jest napisane, że koty są okrutne, perfidne i zdradliwe. Czy to prawda? - Tak, kiciu.


Jasiu, nie ciągnij kota za ogon.
- Ja tylko trzymam, to kot ciągnie.


Wyjeżdżając na wczasy, facet zostawił swojemu bratu pod opieką kota. Dzwoni po tygodniu z Mazur i pyta, jak tam jego kot. - Niestety, przykro mi, ale kot zdechł. - Ech, musiałeś tak walić prosto z mostu? Przez ciebie będę miał zepsutą resztę urlopu. Mogłeś mi powiedzieć, że kot siedzi na dachu i nie chce zejść. Później zadzwoniłbym za dwa dni, a ty powiedziałbyś, że kot spadł z dachu i leży u weterynarza, a kiedy zadzwoniłbym za kolejne dwa dni, usłyszałbym, że mimo wysiłków weterynarza mój kociak zdechł. No ale cóż, stało się, powiedz mi lepiej, co tam u mamy? - No więc mama siedzi na dachu i nie chce zejść...

dodane na fotoforum:

(komentarze wyłączone)