Kozy.

Kozy.

Przychodzi biedny Żyd do rabina i prosi o radę:

Oj, mądry Rebe, pomóż mi. To moje życie takie ciężkie: mieszkam w niewielkiej chatce z żoną, czwórką dzieci, babcią, dziadkiem i jeszcze teściową. Już się zupełnie nie mieścimy w tej małej izdebce. Oj pomóż, mądry Rebe...

Na to Rabin powiada:

Słyszałem, że masz w obórce kozę?...

- Tak Rebe, mam jedną kozę, co daje mleko, którym karmię dzieci.

- To ją teraz sprowadź do domu - mówi rabin.

Rebe, Rebe, co ty mówisz?... Ja, żona, czwórka dzieci, żona, teściowa i jeszcze koza?... To jak ja teraz będę mieszkał?...

Ale rabin był nieubłagany - musisz wprowadzić sobie kozę do domu!!

Za parę tygodni rabin spotyka tego Żyda i pyta się:

- A co tam Icek u ciebie?

Oj Rebe. Teraz to już zupełnie nie da się żyć w domu. Ja, żona, czwórka dzieci, żona, teściowa, dziadek i jeszcze teraz ta koza. To już nie jest życie.

Na to rabin powiada:

- To zabierz kozę z powrotem do obórki.

Za niedługo rabin jeszcze raz spotyka Żyda i pyta się go:

Jak tam Icek, w twoim domu?...

- Oj, Rebe. Jakiś ty mądry! Jak my teraz mamy w domu dużo miejsca. Świetnie mieścimy się w tej izdebce - ja, żona, czwórka dzieci, żona, teściowa i dziadek. Oj jakiś ty mądry, Rebe...

(komentarze wyłączone)