Sandomierz

Sandomierz

Królowa Jadwiga bardzo lubiła odwiedzać Sandomierz. Dużo czasu spędzała na modlitwie
w kościele św. Jakuba, a także na przechadzkach po wąwozach sandomierskich.
Pewnego wieczoru, gdy wracała do Krakowa zaskoczyła ją zaraz za Sandomierzem narastająca śnieżyca. Woźnica i hajduch w tej zawierusze stracili drogę z oczu, a sanie utknęły w głębokiej zaspie.
Woźnica wyszedł szukać drogi, lub kogoś do pomocy i natrafił na małą wioskę.

Jej mieszkańcy, gdy dowiedzieli się kto potrzebuje pomocy, natychmiast wybiegli i niemal na rękach przynieśli sanie wraz z królową do osady. Królowa, ze względu na zbliżającą się noc chciała wracać
do Sandomierza, lecz nie potrafiła odmówić gorącym prośbom mieszkańców o pozostanie u nich
w gościnie. Szybko uprzątnięto najlepszą chatę i przygotowano posiłek.

Sołtys zaprosił królową do stołu. Choć w wiejskiej chacie przy prostym jadle na wymoszczonym skórami posłaniu, Jadwigę przyjęto iście po królewsku. Następnego dnia królową żegnano ze łzami w oczach.
Ona zaś dziękując zwróciła się do sołtysa czy aby do niej jakiejś prośby nie mają, gdyż zauważyła,
że mieszkańcy wioski cierpią z jakiegoś powodu. Sołtys padł królowej do stóp i zaczął żalić się, jak ich pan źle traktuje. Królowa, która wcześniej już słyszała o tym niegodziwcu obiecała sołtysowi,
że odkupi od niego tą wioskę, a na potwierdzenie tych słów zdjęła z rąk niezwykle delikatne rękawiczki
z białej skórki i wręczyła je sołtysowi. Jadwiga dotrzymała słowa, wykupiła od nieludzkiego pana wieś,
która od tamtej pory przyjęła nazwę Świątniki.

Rękawiczki te trafiły do skarbca Katedry, gdzie leżały przez setki lat. Dzięki temu zachowały się po dzień dzisiejszy. Można je zobaczyć w Muzeum Diecezjalnym, w Domu Jana Długosza.

dodane na fotoforum: