[23151939]

Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze cukierki były na kartki, był w mojej rodzinie pilot, a zarazem bajarz, taki z prawdziwego zdarzenia. Większość swego życia przepracował na lotnisku. Miał dar zobrazowania wszystkiego w nadrobniejnieszych szczegółach, poruszyć wyobraźnię:) Opowiadał o górach w których mieszkał i chmurach, o wiatrach i ich kierunkach. Wszystko to brzmiało jak cudna baśń, a ja będąc jeszcze wtedy dzieckiem chłonęłam wszystko jak gąbka:) Zafascynowana tymi opowieściami, pobiegłam któregoś dnia do biblioteki i poprosiłam panią o wszystko co ma na temat nieba, latania itp. Przyniosła...."Dywizjon 303" hahaha Taka miniaturka, którą można było schować w kieszeni. Czy to wszystko...zapytałam? Z zakłopotaniem w oczach ponownie zniknęła wśród regałów. Przyniosła "Ptaśka". Lektura nie adekwatna do wieku...ale zmęczyłam obydwie:)
Twierdził, że każde niezwykłe zjawisko w przyrodzie ma swoje logiczne wytłumaczenie i nie trzeba się tego bać. Zawsze uciekałam kiedy widziałam na swoich polnych ścieżkach dziwne zawirownia unoszące w powietrze suche źdźbła traw, zbóż itp. Wtedy brał mnie za rękę i wskazując palcem na niebo mówił....zobacz, a teraz tam pojawi się chmurka:) I.....pojawiała się:) Puenta ? Następnym razem:))

Fotkę dedykuję bajarzowi mojego dzieciństwa :)