....RECEPTA NA PORAŻKĘ.....

....RECEPTA NA PORAŻKĘ.....

Co należy w życiu robić aby skazać się na porażkę - wielu ludzi to robi, ale mało kto świadomie.
A ludzie, którzy chcą panować nad swoim życiem, powinni porażki sobie planować i konsekwenie realizować. Dzięki temu będą umieli wszystko spieprzyć koncertowo.

A więc tak:

Obrażać się! Obrażać się jak najczęściej. Na innych ludzi, na cały świat i nawet na siebie.
To dzięki obrażeniu się można czekać z każdym działaniem do momentu aż winny nie przeprosi. Można całymi miesiącami nic nie robić, albo robić wyłącznie na złość - co trudne nie jest. A na końcu jeszcze daje tyle satysfakcji - przeprosiny. Przy przeprosinach można sobie kogoś poniżyć, podnosząc swoją wartość. A jeszcze do tego można się boczyć, że przeprosiny nie wyglądają tak jak powinny wyglądać i przedłużać błogi stan obrażenia się.
Obrażając się na ludzi można wcale nie przejmować się ich sprawami. To wspaniała rzecz kiedy obrażony ma tą nieczułość na najważniejsze sprawy bliskich. Można robić na złość innym i sobie bez wyrzutów sumienia aż do momentu przeprosin.
Obrażając się na świat można osiągnąć jeszcze więcej. Obrażając się za jakieś niepowodzenie lub prawo natury - można nieomal bezterminowo pławić się w zniechęceniu - czekając aż świat przeprosi. Czasem rzeczywiście świat przeprosi niespodziewanym szczęśliwym zdarzeniem - ale odpowiednio pielęgnując urazę człowiek ma prawo przeprosin nie zauważyć.
No a obrażając się na samego siebie każdy ma gwarancję, że do przeprosin nie dojdzie i może sobie robić na złość dopóki ma ochotę.
Obrażanie się nie jest trudne - mając do wyboru kilka interpretacji zachowań, zdarzeń - trzeba wybrać zawsze tą najgorszą interpretację i zamknąć się na jakiekolwiek argumenty pod pozorem urazy.

Szukać winy wyłącznie w innych. Za wszystko! Przecież znajdując winę poza sobą nic nie trzeba naprawiać - można sobie czekać na sprawiedliwość, która ukarze winnych i naprawi błędy. Ewentualnie można się poświęcić wymierzaniu sprawiedliwości. Tak, żeby komuś też było źle. Ale bez naprawiania błędów - bo przecież nie ma sensu odwalanie roboty za innych.
Dzięki zwaleniu winy na innych można patrzeć przed siebie z wiarą, że znów coś spierdzielą - więc nie ma sensu się wyrywać do działania.

Pielęgnować w sobie poczucie krzywdy! Krzywda to cenna rzecz, pozwalająca zająć umysł myślami o niesprawiedliwości i bezsensie. A niesprawiedliwość i bezsens dają doskonałe usprawiedliwienie na bierność i kompletne rozmemłanie charakteru. A jeszcze fajnie można wciągnąć w to najbliższe otoczenie - gdzie każdy będzie współczuł i się litował - co nada bierności nową międzyludzką wartość i podniesie jej sens na wyższy poziom.

Porównywać się niekorzystnie! Po co złudne nadzieje?! Jak dobrze poszukać to zawsze znajdzie się ktoś lepszy, ładniejszy, mądrzejszy i bardziej fartowny. Dzięki temu od razu widać, że nie ma szans go prześcignąć - więc co by nie robić, to nie ma szans. Więc można sobie nic nie robić z podobnym skutkiem - a to już błogie i nie męczy.

Dążyć do celu który mało kręci! Jest tyle celów, które imponują ludziom dookoła - że nie jest problemem znalezienie takiego celu, którego absolutnie ma się gdzieś. Fajnie jest, żeby cel imponował ludziom dookoła - bo jeśli by udało się go osiągnąć, to można z najwyższą pogardą powiedzieć wszystkim: proszę, wy tak wzdychacie, a ja już osiągnąłem i mam to kompletnie w dupie.
I właściwie już sama myśl o tej satysfakcji daje ukojenie i przekonanie w głębi ducha, że nie warto nawet palcem kiwnąć.

Ciułać nic nie znaczące, małe, gówniane sukcesy. Duży sukces to duży wysiłek! Mały gówniany sukces to mały gówniany wysiłek - więc nie męczy, a daje poczucie jakiegoś zbliżania się do celu. Małe oszczędności, mała karierka, małe świństewka, mały wysiłek - wszystko małe. Ani się człowiek nie zmęczy, ani nie podpadnie. A ciągle działa!

Obkładać się dziesiątkami uzależnień od czegoś. Z każdą większą aktywnością można poczekać aż wypełniony zostanie inny warunek. Aż będzie wystarczająco dużo pieniędzy, aż będzie zgromadzona cała wiedza na temat, aż zostaną wypełnione wszystkie formalności, aż rzecz zostanie zaaprobowana przez większe gremium.
Warunków można sobie postawić na tyle dużo, żeby się udało nigdy nie przejść do właściwej aktywności - która jak wiadomo męczy i jest narażona na rozczarowania.

Nabrać jak najwięcej życiowej mądrości. To bezcenna wiedza o wysiłkach których nie warto podejmować, o ludziach na których nie można polegać, o dupie wyżej której nie podskoczysz.
Dzięki mądrości życiowej udaje się osiągnąć ten stan zniechęcenia, w którym człowiek przestaje się wygłupiać i porywać z motyką na kartofle. Kartofle są w sklepie za złotówkę!

Mam nadzieję, że pomogę tym artykułem osiągać świadome stany beznadziejnej egzystencji wszystkim tym, którzy tego zapragną i ochronię ich od przypadkowego sukcesu.

beea68

beea68 2015-04-26

Niestety nie znam , takiej recepty , chciałam bym miec taką ...Pozdrawiam ciepło..:)

coral81

coral81 2015-04-27

Miłej nocki życzę:)

lidia23

lidia23 2015-04-28

grunt to optymizm!
i radość z każdego dnia z każdej drobnej rzeczy:)

a foto bardzo ładne!

coral81

coral81 2015-04-29

:)

brodels

brodels 2015-05-07

tego typu foty lubi bardzo mój znajomy. łanie :)

ramata

ramata 2015-05-13

Adekwatna fotka do tematu.... :) Ja ich tyle w życiu przeszłam że nic mnie już teraz nie zdziwi.... :)

dalia22

dalia22 2015-05-22

Hehe , dobre:) Dołożę jeszcze na swoim przykładzie jak coś solidnie spieprzyć: nie skorzystać z tego co Ci życie podsuwa wartościowego i chwytać ochłapy ,bo przecież raczej nie zasługuję na coś-porządnego ;)

wrona3

wrona3 2015-09-06

A Ty rozpieszczasz takimi....

coral81

coral81 2015-09-23

jakich łat?

dodaj komentarz

kolejne >