W prześwicie
W prześwicie samotnych drzew
czas rozścielił białą zasłonę
łącząc gałęzie
zastygłe w geście zniechęcenia.
Wtedy w malachicie szukałem
echa twoich pocałunków.
Nie dotykając ostatnich wspomnień.
Las szumiał wiatrem który rozumiał,
zrzucając
powykręcane konary
bez bólu z zeschniętymi liśćmi
i gdy szłaś naga do mnie pod twoimi stopami
już było miękko.