uh jeszcze 4 dni pracy i w pon pakowanko i do domu :) nie mogę uznać początku roku za udany ale co tam jakoś pierwszy miesiąc, prawie, przetrwałam więc nie ma źle.
Po powrocie do domu marzę tylko o konno-zimowym szaleństwie i będę szczęśliwa. Mam też nadziję że w końcu jakieś zdjęcia będę miała (muszę brata z żoną wyciągnąć w jaki teren z aparatami ) :D
wybaczcie że nie komętuję ale neta mam marego, jak wrócim do domu nadrobię ;)
buziole :*