dziś udało się wyrwać do stajni, udałam się na spacer w siodle australijskim brata :) coraz lepiej się mi w nim siedzi, ale spacer przerodził się w sprint gdyż mój rudy tutusiek już na rądzie postanowił, iż ten ciągnik za nami napewno go nie wyprzedzi i wyjście na prostą szybkim kłusem przerodziło się w galop główną drogą a że podkówki się niestety ciut ślizgają na asfalcie musiałam powoli pana opanowywać :) ale że ciągnik skręcił za nami do lau u lala Lantan poczuł się jak koń wypuszczony z bramki na wielkiej gonitwie, ja oczywiście banan na twarzy i lekka zgoda w odpuszczeniu wodzy i tyle nas widzieli panowie w ciągniku :D kofam tego mojego rudego szaleńca :*
nawet za te galopki niespodziewajki i za te chwile buntu bo mimo wszystko kofany
buziole :*
wenus67 2012-04-13
Śliczniee :)
amait 2012-04-14
Izula, nawet dobrze, że nie przyjeżdżacie, bo ten weekend siedzę w pracy. ALE - Ty to tak zrób, cobyś na weekend Majowy w domu była, bo przyjeżdżam :) I koniecznie, KONIECZNIE, chcę iść z Tobą na karaoke do Winiarni :)