podwieczorne brykanie :D

Argon szalejący z radości że nóżka już nie boli i że zabrano go na pasienie :) dali wtedy czadu z bratem, ja tam w tle bo byłam go przegonić od drogi gdyż nie mamy ogrodzenia a nasz kawałek pola jest w środkowej części, a że czarny pan w radowaniu się zdeczka zagalopował cza było przegnać na swoje :) oczywiście w natłoku radości panowie pozrywali kantary (okazało się że nie takie wspaniałe produkty jak pisało gdyż sprzączki są zrobione z plastiku czy czegoś podobnego co przy pierwszym mocniejszym szarpnięciu po prostu się ułamało) ale śmiechu było co nie miara z tego brykania koników i w sumie wszyscy zadowoleni. mam nadzieję że uda mi się jutro wybyć do stajni bo już wytrzymać nie mogę w domu a tu ciągle denna pogoda :(