Zakopane przed burzą

Zakopane przed burzą

Grupka "szpanowo" przyodzianych turystów zdobyła" przy pomocy kolejki szczyt Gubałówki i tam z uwagą wysłuchuje objaśnień starego przewodnika, opisującego roztaczającą się przed nimi panoramę. Wreszcie ktoś pyta:
- Panie przewodniku, a jaki jest najwyższy szczyt Tatr?
- Nojwyzsy to je Gierlach.
- A który to jest?
- Widzicie, panocku, to tyn, po prawy stronie od tego, co mo takom biołom łate od śniygu.
Przysłuchuje się temu z niejakim przerażeniem, stojący z boku młody przewodnik. Gdy turyści, syci wrażeń, idą do restauracji na dobrze zasłużony obiad, podchodzi do starego i mówi:
- Przepraszam, panie kolego. Niechcący usłyszałem to, co mówiliście. Dlaczego okłamaliście tych ludzi? Przecież z Gubałówki Gerlacha nie widać!
- Co ci powiym, to ci powiym. Młodyś, toś głupi i gówno sie na przewodnictwie znos! Klijent płaci, musi być widoć!