[33899641]

Zakochany żubr.

Od pamiętnego wyjazdu do Puszczy Białowieskiej upłynął już rok. Kiedy to przeleciało? Nie mam pojęcia. Fakt faktem, zatęskniłam za rodzinnym Podlasiem i choć pięknie i ciekawie działo się przez ten rok w innych rejonach kraju, to swoje miejsce już dawno znalazłam tu. I niech tak już pozostanie.
Trzysta sześćdziesiąt trzy dni temu wjechaliśmy do Białowieży nieświadomi tego jakie spotkanie zgotuje nam zima. Tym razem mimo świadomości, że w dużej mierze przypadek i łut szczęścia rządzi życiem fotografa przyrody, bacznie lustrowaliśmy okolice zeszłorocznego spotkania z wilkiem. Wcale nie byliśmy zaskoczenie faktem, że nie stoi tam i nie czeka na nas. Za to niezawodnie czekały na nas żubry. Pogoda też postanowiła trochę się ulitować i jak na zimę przystało nareszcie sypnęło śniegiem i mrozem. Nie był to w prawdzie siarczysty mróz i śniegu po kolana też nie było ale odrobina białego to i tak lepiej niż błoto. Ruszyliśmy więc do puszczy na spotkanie z kolosami. W głowie plan na ustach pieśń, padający śnieżek tylko podgrzewał nastrój.
Pierwsza polana świeciła pustakami. Druga w zasadzie nie różniła się od pierwszej. Trzecia tak jakby przedstawiała to samo co dwie poprzednie. W nieco przyspieszonym tempie pokora wróciła na swoje miejsce. Jeszcze jeden prztyczek w nos od kolejnej „ pewnej” żubrzej miejscówki i wszystko poukładało się na swoich miejscach. Po pierwsze puszcza to nie wybieg a żubry to nie modelki co to czekają na fotografa. Po drugie nadszedł czas na kanapki, kawę i ratunkowy telefon do przyjaciela. To niesamowite jak te puszczańskie kolosy potrafią się schować. Tym razem pełni pokory do przyrody podążyliśmy za wskazówkami. Zapowiadało się, że czeka nas dzień w niebanalnym towarzystwie.
I tu pojawił się kolejny dylemat. Jak żubrów nie ma to wiadomo co robić, jak jest jeden to też nie problem ale jak przed obiektywem ma się ich około pięćdziesięciu, to już nie lada wyzwanie. Kilkanaście ton futra na śródleśnej polanie i co teraz? W takiej sytuacji są dwa wyjścia. Albo fotografujemy całe stado albo czekamy na gwiazdkę z nieba. My wybraliśmy bramkę numer dwa. Wygrzebaliśmy w śniegu przytulny grajdołek i czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Żubry bacznie obserwowały każdy nasz ruch. Po dłuższej chwili stado uznało, że nie stanowimy żadnego zagrożenia. Zwierzęta powoli rozchodziły się po polanie, niektóre kładły się i odpoczywały inne rozgarniały śnieg, szukając smakołyków, jeszcze inne podchodziły do brogów z sianem. Sielanka trwała w najlepsze a naszą uwagę przykuła żubrza para. On masywny i potężny ona drobniejsza, bardziej nieśmiała. I choć styczeń to zdecydowanie nie jest czas miłości, widać było jak wielkie zainteresowanie wzbudza w królu puszczy jego towarzyszka.
Nasz kolos zachowywał się jakby stracił głowę dla swojej wybranki. Nie interesowały go żadne inne krowy w stadzie. Tej jednej jedynej nie odstępował na krok. Zaglądał jej czule w oczy, mizdrzył się i puszył. Momentami przypominał pluszowego misia a nie pół tonowego majestatycznego kolosa. Obchodził panią raz z prawej raz z lewej strony, delikatnie przepychał innym razem przytulał się, próbując zajrzeć głęboko w oczy. Kiedy te zabiegi nie przynosiły spodziewanych rezultatów, Romeo potrząsał wyniośle grzywą, stroszył futro i podskakiwał, jakby miał zaraz ruszyć cwałem na koniec świata. Po takiej demonstracji siły i wdzięków z nadzieją na pysku spoglądał, czy osiągnął pożądany efekt. Kiedy okazywało się, że pani spokojnie przeżuwa siano, niezłomny kochaś próbował zdecydowanie odważniej wykorzystywać sytuację. Na próżno. Jak to się mówi para w gwizdek. Wybranka serca pozostawała niewzruszona na wszelkie awanse, nawet te bardziej nachalne.
Kto wie jak by się historia potoczyła dalej, może Romeo osiągnąłby upragniony cel a może my byśmy jeszcze bardziej zmarzli na mrozie. Tego , za sprawa pana leśniczego, się już nie dowiemy. Ale to już zupełnie inna opowieść.

orioli

orioli 2018-02-22

No i któż spodziewałby się tak romantycznego zachowania po żubrze?
Natomiast po panu leśniczym należy spodziewać się teraz wszystkiego.

mpmp13

mpmp13 2018-02-22

Może zakochanemu " pluszowemu" kolosowi do marca powiedzie się .Pewnie teraz za zimno ? Dzięki za opowiadanie .Zawsze czytam z zapartym tchem.

kromis

kromis 2018-02-25

No prosze, nawet taki duzy mis potrafi byc amore ;)

czes59

czes59 2018-02-28

Fantastyczne i ten opis! Pozdrawiam:)

aiguill

aiguill 2018-03-01

Czytam z zapartym tchem... i czekam na ciąg dalszy...
Pozdrawiam :-)

dodaj komentarz

kolejne >