Zmurszałymi schodami schodzę do jeziora,
Marszczy się jego tafla srebrzystą zielenią,
A nad pałac nadciąga zbłękitniała pora,
W której nagle motyle w szare ćmy się zmienią.
Za oczodołem okna coś cieniem przemyka,
I rozpływa się w starym, szalonym ogrodzie,
Przedwieczór gra na trawy pochylonych smykach,
Cyranka znaczy ślady i kręgi na wodzie.
Zmurszałymi schodami wracam w stronę światła,
Po starych murach jeszcze przepłynę oczyma,
Krzyczy nade mną cisza-nie cicha, niełatwa,
Która okruch spojrzenia na zawsze zatrzyma.
dodane na fotoforum:
jairena 2008-02-29
I te zmurszałe schody- odwieczny łącznik miedzy jawą a snem...z takim obrazem można wędrować , bez obawy powrotu:) Piękne zdjęcie!
wladzia 2008-03-02
wspaniały widoczek na trasie spaceru miło tu zboczyć i podziwiać - serdecznie pozdrawiam i życzę miłej niedzieli