Kapliczka na sośnie

Kapliczka na sośnie

Potężna sosna, na której została umieszczona, rzuca się w oczy przy powiatowej drodze z Gniewczyny do Jagiełły. Choć samą kapliczkę trudno dojrzeć. Trzeba głowę zadrzeć w górę. Rzeźbiona skrzynka wisi wysoko, 6-7 metrów na ziemią.

200 lat temu były tu niedostępne puszczańskie rozlewiska, przez które prowadziła jedynie wąska grobla.

Tą właśnie ścieżką przez bagna samotnie wybrał się mieszkaniec Jagieły na roraty do kościoła w Gniewczynie. Tak przynajmniej mówi legenda, którą miejscowy leśniczy, Wiesław Wańczyk usłyszał od Józefa Rachwała z Gniewczyny. Było jeszcze ciemno, gdy drogę zastąpiły mu wilki.

W ciemności dojrzał kilka par błyszczących wilczych ślepi. Zmartwiał na myśl, że bestie nic przez całą noc nie upolowały i zaraz rzucą się na niego. Szczęściem zdążył dosięgnąć pnia najbliższej sosny. Pchany siłą strachu, wspiął się do pierwszej gałęzi. Kilka metrów nad ziemią mógł poczuć się bezpiecznie. Dopiero, gdy nadeszła większa grupa podążających na nabożeństwo, odpędzono drapieżniki: przestraszyły się i uciekły.

Jagiełczanin, w podzięce za ocalenie z wilczych paszczy, zamówił drewnianą kapliczkę z rzeźbami Chrystusa, Matki Boskiej i Św. Jana. Powiesił na sośnie, w miejscu, gdzie sięgnął pierwszej gałęzi, która uratowała mu życie.
Leśniczy Wańczyk z oporami powtarza nam tę historię.

- Takie tam bajki - komentuje. Ale - przyznaje, patrząc na gruby pień - sosna z kapliczką ze dwa wieki sobie liczą.

Pień wygląda teraz jak ogromny korkociąg. Nie wiadomo, kiedy drzewo zaczęło rosnąć zupełnie inaczej niż sąsiednie, jakby jego korona obracała się wokół własnej osi, obejmując także kapliczkę, która wrosła w pień.

- Kto wie, może to ze strachu przed wilkami - żartuje Edward Marszałek. - To skręt włókien - wyjaśnia fachowo leśniczy Wańczyk. - Choć sosny z takim mocnym skrętem jeszcze nie widziałem.

Miejscowi nie pamiętają dokładnie, ale ze 20 lat temu wiekowa sosna zaczęła usychać. Martwy pień z kikutami gałęzi skutecznie opiera się jednak wichurom, które w okolicy powaliły już zdrowsze okazy. Zeszłej zimy w dziupli nad kapliczką zamieszkała wiewiórka. A sosna, ogołocona z kory, wystawiona na żer korników i dzięciołów, nawet nie gnije.

- Aż dziw, że się do tej pory nie przewróciła. Chyba ta kapliczka ją chroni - mówi jeden z młodszych stażem leśników. - A wilki z tej okolicy dawno się wyniosły - dorzuca Wańczyk. - Wkoło jest dwanaście wiosek, a one wolą się trzymać z dala od ludzi.

źródło: https://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20071222/WEEKEND/839384404

dodane na fotoforum: