[1335392]

W Twoim liście jest tylko dużo słów, których nie potrafię przeczytać.
Zamierzam Cię poznać, usłyszeć to z Twoich ust.

Słabe i białe których nie mogę użyć, tylko wzdychające echa.
Myśli powinienem chronić jeśli tylko ja znałem kolor nieba.
Zamierzam kiedyś zapomnieć każdą w głębi walczących oddechów.
Kiedy każda siła życzenia tak wydawała się wysychać.

Jeśli śpiewam "Przygnębiające jutro" sen zaczyna przychodzić jak cierń.
Ogranicza moje ciało, które było podległe każdemu rozumowi wydawającym się snem
Żar dotykał moich policzków to jest nostalgicznie słodkie
Cień widziałem w przyćmionej luce snu o ciepłych kolorach.

Moje oczy w których Twoje wrażenie pozostało
Każdego dnia tracę z zasięgu wzroku gdzie ty poszłaś
Ty płonęłaś w tych oczach.
Nie zabrałaś mnie ze sobą.
Dla dni z Tobą i słonecznych promieni przebijających się przez drzewa.

Sączące się białe, migające.
Czuję to jakbym zapomniał słowa
Kiedy moje łzy odpłynęły daleko
Powiedz moje imię.
Trzymaj mnie dotąd aż się ukruszę
Boję się straty czegoś inaczej

Gdzie ty śpiewasz o mnie
Jeśli słucham ciężko, echo jest moim niełatwym biciem serca.
Nie mogę powtórzyć ciepła tego, które znikło na moim policzku
Co zobaczyłem w przyćmionej luce było o zimnych kolorach rzeczywistości.

Twoich małych życzeń tysiąca dźwigów
Bez powtórnego uśmiechu, tylko
W ostatniej pamięci zliczonych oddechów
Słyszę twój głos
W dzień gdzie wszystko zostało stracone
"Dwa ciała, nie mogły być jednym"