"Byle do przodu" to lekki kryminał na wesoło. Tutaj absurd goni absurd, a bohaterowie swoimi poczynaniami potrafią rozbawić do łez. W dodatku okazuje się, że był trup i sobie poszedł. Takie rzeczy możliwe tylko u Rudnickiej i za to ją lubię. Chyba mam sentyment do takich kryminałów, jak kiedyś, do tych które pisała Joanna Chmielewska.
Choć książka ma ponad 400 stron czyta się ją jednym tchem, nie mogłam się oderwać, tak bardzo byłam ciekawa, co za chwilę się wydarzy, że zarwałam pół nocy. Ale było warto. Przeczytałam z wielką przyjemnością i czekam na więcej.