Na razie prozą :
To był zimny listopadowy poranek.Właśnie zjadł resztki wczorajszej kolacji. Jego niewielka renta skończyła się jakieś trzy dni temu, a do kolejnej pozostało jeszcze jedenaście dni. Gddzieś czytał, że człowiek bez jedzenia, może wytrzymać........eeeee lepiej o tym nie myśleć. A bez picia......tu nie było problemu bo wody nie brakowało w kranie.Trzeba sobie jakoś radzić... O przypomniała mu się rada byłego prezydenta Lecha Wałęsy... coś tam o tej wędce. Przecież on ma wędkę........Siedział nad Wisłą, skostniały, ze zgrabiałymi dłońmi i byłby chyba zasnął, gdyby nie co chwilę następujące po sobie skurcze żołądka spowodowane głodem. Wpatrywał się w nieruchomy spławik i puszczał wodze fantazji..... Kiedy już się zbierał do odejścia, nagle jest, jeeeest!!!!!!!!!!! Co prawda niewielka bo okolo pietnastu centymetrów, w dodatku jakaś dziwna, taka błyszcząca. To chemia ! Pomyślał, ale co dziś jest bez chemii. Co za szczęśliwy dzień, pomyślał, kiedy rybka odezwala się: „ Wypuść mnie, a spełnię trzy twoje życzenia”..............
Wieczorem siedział szczęśliwy w fotelu, czekając na kolację. Z kuchni rozchodził się po całym domu apetyczny zapach. Z lubością wciągnął go przez nozdrza i zatrzymal na chwilę. „ To zadziwiające, pomyślał, jak mu się węch wyostrzył, odkąd dziesięć lat temu stracił słuch. To doprawdy zadziwiające.
womanb 2016-01-13
A mówiłam aparat słuchowy kupić .... ech!!
:))) świetne....
henry 2016-01-13
coś za coś....... albo sluch...... albo węch....
albo rybka albo marzenia o niej......
(komentarze wyłączone)