z zeszytu mojej babci... na leciwej porcelanie ze ślubnego babcinego prezentu
♥ Hmmm, w oryginale przepis brzmi: "mąki ile zabierze"... Uwielbiam takie sformułowania prawdziwych gospodyń domowych:-)
- Dla zainteresowanych podaję przepis już stosownie 'przeliczony':
1,5 szklanki mąki, 10 dag masła, 6 żółtek, 3 płaskie łyżki cukru pudru, szczypta soli, około 2,5 łyżki kwaśnej śmietany, sok z małej cytryny, kieliszek alkoholu (np. rum + spirytus)
Zarobić ciasto na stolnicy na jednolitą masę - gęstość ciasta kluskowego. Następnie wybijać ciasto wałkiem (ewentualnie dużą drewnianą łyżką), żeby powstały pęcherzyki powietrza.
Wałkować jak najcieniej, minimalnie podsypując mąką. Kroić ciasto na paski, pośrodku paska zrobić podłużne nacięcie i przewinąć jeden koniec paska ciasta przez otwór. Smażyć na rozgrzanym tłuszczu - ja używam smalcu wieprzowego*. Usmażony chrust osuszać na papierowym ręczniku. Potrzepać cukrem pudrem.
*jeszcze nigdy nie zawiodłam się na smalcu w batonie firmy Matthias - jak dla mnie rewelacja, bo nie pryska w trakcie smażenia i pachnie jak przystało na smalec (niektóre w kostkach są bezwonne, ale podczas smażenia...fuj). Pączki też na nim smażę.
dodane na fotoforum: