orły i...

orły i...

„WIELU POLAKÓW NIE MOŻE ŻYĆ BEZ POTWORÓW”
2/3

Przestańmy więc w końcu zadawać sobie dramatyczne pytania w rodzaju: „Co się stało z Polakami?”. Nic się nie stało.
Pod wieloma względami od czasów rozbiorów nie zmieniliśmy się w ogóle.
Jest to przykre i niebezpieczne, tym bardziej, że nie zmieniając się, w rzeczywistości cofnęliśmy się w stosunku do większości europejskich narodów.
One wyciągnęły wnioski z własnych błędów i porażek, sporo się nauczyły i zmądrzały. Przez ostatnie 100 lat Europa poszła znacznie naprzód, choćby w dziedzinie demokracji, parlamentaryzmu, pluralizmu i tolerancji, praw człowieka…
A my pozostaliśmy głupi, naiwni, niefrasobliwi i nieodpowiedzialni.

O ile w 1. połowie XX w. państwa rządzone autokratycznie nie należały w Europie do rzadkości, to po upadku „żelaznej kurtyny” stanowią już rażący anachronizm. Po to budowano systemy demokratyczne, by nie dopuścić w przyszłości do wskrzeszenia ustrojów totalitarnych, ekspansjonizmu, kultów jednostki, państw wyznaniowych, fałszowania wyborów, prześladowania mniejszości narodowych itd.

Demokracje w krajach zachodnich mają na tyle mocne fundamenty instytucjonalne i konstytucyjne, że nie zagraża im żaden Putin, Kaczyński lub Orban. Ale przede wszystkim mentalność ludzi Zachodu wyklucza możliwość powstania tam ustrojów autokratycznych, opartych na kulcie jednostki i wszechmocnym aparacie terroru. Bo ci ludzie przez dekady przyzwyczaili się do demokracji, traktują ja jak nieodłączną część swojego życia i nieodzowny warunek rozwoju swoich państw.

I to jest chyba podstawowa nasza bolączka…
My, jako 38-milionowy naród, mentalnie nie dorośliśmy do demokracji. Ani my nie pasujemy do niej, ani ona do nas.
Z przyczyn geopolitycznych dotarła do nas późno i musieliśmy przejść bardzo przyspieszony kurs przystosowywania się do niej, doceniania jej zalet, rozumienia jej zasad oraz uznania tych zasad za swoje własne.
A także przyspieszony kurs zmiany mentalności...
Inne nacje miały na ten proces sporo czasu, my nie.
No i nie zdążyliśmy dorosnąć ani nauczyć się demokracji.
I już przez to staliśmy się łatwiejszym łupem dla wszelkiej maści populistów i "dyktatorków".

Olbrzymie znaczenie miała tu również postawa kościoła katolickiego, który przez wieki przywykł do roli hegemona w państwie, swoich przywilejów, bezkarności i wręcz feudalnego posłuszeństwa wiernych.
W obronie interesów swojej zdegenerowanej, przestępczej instytucji oraz wpływów w państwie hierarchowie kościelni, ale także wiejscy proboszcze, do dziś wciskają milionom Polaków kłamstwa i brednie, że demokracja jest dziełem Szatana, a jakaś „ewangelia” jest ważniejsza od Konstytucji.

Z milionami obywateli jest jak z dziećmi w szkole.
Jedne są mądrzejsze lub pilniejsze, więc uczą się szybciej.
Inne są mniej rozgarnięte lub bardziej leniwe i one uczą się wolniej. A jeszcze inne w ogóle kładą lagę na naukę, bo wolą się „uczyć” wagarować, pić piwo i słuchać disco polo.

W naszym narodzie zawsze ludzie głupi i zacofani mieli znaczną przewagę liczebną nad ludźmi mądrymi, wykształconymi i oświeconymi. Dziś może te proporcje zmieniły się nieco na korzyść, ale nadal mamy w społeczeństwie olbrzymią armię ludzi po prostu tępych i prymitywnych, często zupełnie nieprzystających do wymogów współczesnego świata.
Ta ich głupota i zacofanie nie ograniczają się oczywiście tylko do polityki, rozumienia zasad demokracji, wolności i praw obywatelskich.

Pewnie nie uwierzycie, ale aż 70% Polaków (wg danych organizacji międzynarodowych PISA i OECD) jest analfabetami funkcjonalnymi!
Potrafią wprawdzie połączyć litery w słowa, a te następnie w całe zdania, ale nie rozumieją znaczenia tych zdań, często nawet zdań prostych! Włos się na głowie jeży, bo dotyczy to również ponad 15% osób z wyższym wykształceniem!

cd pod następną fotką

(komentarze wyłączone)