MAŁA BIAŁA :)

TERAZ JESZCZE WYPADAŁOBY JĄ UBRAĆ... ALE TAK MI SIĘ PODOBA TAKA BIAŁA, ŻE... ZWLEKAM :)

A' PROPOS PRZEDŚWIĄTECZNYCH WYSILKÓW DEKORACYJNYCH POLECAM PONIŻSZY TEKŚCIK:)

Chciałabym wiedzieć, kto mnie przeklął.
Ja przecież nie jestem całkiem głupia. Jak wiem, że coś mi nie idzie i nie idzie, to tego nie robię. A jednak są dwie rzeczy, które mi nigdy w życiu nie wyszły, a nie potrafię się im oprzeć: udawanie Indiany Jonesa i, niestety, wycinanie gwiazdek śniegowych z papieru.
Od razu jak zobaczyłam zdjęcie zasłony ze śniegowych gwiazdek, uroczej i taniej ozdoby okolicznościowej, wiedziałam, że będzie źle. Już pierwsze zdanie - "pociąć kartki na równe kwadraty" - powinno obudzić moją podejrzliwość. Ale pani na YT tak pięknie i precyzyjnie wycinała te figlaski z papieru, że mózg mnie opuścił - całkiem jak wtedy, gdy z rozładowaną komórką wchodziłam na przegniły wiadukt w opuszczonych okolicach Stoczni Gdańskiej, "bo co się może wydarzyć?" - i przystąpiłam do tworzenia atmosfery świątecznej.
Po paru porażkach postanowiłam, że to, co będzie może nie tak całkiem równe, po prostu obetnę. Pomysł, teoretycznie dobry, doprowadził do tego, że obcięłam do zera trzy pierwsze gwiazdki. Czwarta wyszła krzywo, ale wyszła! Po czym przyszła pora kolacji, nastąpił mały wypadek i wywaliłam na gwiazdkę sałatkę buraczaną.
Niestety, mam taką chorobę, że jak zaczęłam, to muszę skończyć. Minęły dwie godziny, mam już pięć gwiazdek: trzy wyglądają jak opad radioaktywny, a dwie jak układ rozrodczy żaby. Pobiłam własny, trudny do pobicia, rekord w Ilości brzydkich słów na minutę. Właśnie jeszcze raz spojrzałam na zdjęcie - inspirację. Gwiazdek jest co najmniej trzydzieści. Powinnam siedzieć i pisać rozmaite pilne rzeczy, ale ja wycinam. Atmosfera świąt gęstnieje..."

Maciejka Mazan, facebook