...z druciano-ceramicznym zamknięciem,lizaki malujące języki,lemoniadkę w proszku, tzw."szczypki" i "czarną perełkę".Te wszystkie frykasy można było spotkać w takim jak ten sklepiku w każdym powiatowym miasteczku...Słodkich snów:)
mysz44 2012-10-04
Arturze, pytaj o co tylko chcesz!
...jeszcze mam w głowie TAMTE obrazy...!
faktycznie się zatyka :) pa!
mysz44 2012-10-04
oranżadę pamiętam w butelce i tę w proszku... zajadaną z apetytem poślinionym palcem wprost z torebki... pycha! takie wspomnienia i smaki są BEZCENNE!
henry 2012-10-04
tak pamietam.... mialam taki sklepik niedaleko...... ech.. dobre czasy...
ale butelki.. mam do dzisiaj!
betaww 2012-10-04
Pewnie......Ty wiesz ,ze ja pamietam......szczylu!!!!!
Ale co to była "czarna perelka" ni czorta nie pamietam......
Przypomnij........
Miłych snów " małolacie".........***
takik66 2012-10-04
,,Czarne perełki"były to małe brązowe groszki, uwięzione w sprytnym okrągłym pudełeczku z cienkiego żółtego plastiku. Poprzez pokręcanie wieczkiem od pudełka, zgrywało się otwory na bocznej ściance przez które potem poprzez intensywne potrząsanie, wydobywało się groszki. Niestety groszki najczęściej się sklejały w jedną bryłę i żeby je wydobyć i tak trzeba było otworzyć pudełko. Smak groszków odgrywał rolę drugorzędną, a ważne raczej było zmaganie się z materią-nieprawdaż Arturze:)))
terid02 2012-10-04
..nawet trafiłam na wspomnienia o słodkościach życia:))...i Nawet net się nie zawiesza:)
Dobranoc
agus63 2012-10-05
Oczywiście, że pamiętamy... I jeszcze, jak w tych bardziej nowoczesnych czasach, jeździłam na rowerze po całej w okolicy rodzinie, żeby "wyżebrać" na "donalda" i historyjkę... (I tylko w jednym sklepiku, we Wrocku, na Krzykach były...)
A co do tematu wiadomego... po sezonie wszystko jest możliwe, oby tylko "środki" były...:) Bo chęci, to i owszem, wręcz coraz większe....
ewwwa 2012-10-05
Jasne że pamiętam czerwoną oranżadę i czerwone wargi gdy sie piło ją z butelki :))
A lizaki to koguciki na patyku ....pyszne ! :)
Pozdrawiam :)
etta32 2012-10-05
Część pamiętam:)
re: jeśli przyjedziesz w tym roku, to będziesz musiał to wino wytrąbić sam;) A ja tylko opowieści wysłucham.
karin24 2012-10-05
uwielbiam oranzade...i lizaki..ech to były szczenięce lata...pozdrówki Arturku
sibilla 2012-10-05
Tak, pamietam te czasy kiedy gume "Donaldowke" zulo sie prze 4 dni i czasem sie nawet komus na dzien pozyczalo:):):)
brzozka 2012-10-05
zapachnialo wspomnieniami :)
u nas "szelatalo" sie butelka, zeby oranzada sie zapienila, pianka byla dobra :))
wtedy sie nie zulo jeszcze !