znów...

znów...

Zaczynam wszystko od nowa.
Od zera.
Sama, bez niczyjej pomocy.
Na nowo odkrywam siebie sprzed dłuższego czasu.
Już powraca mi głupawka, boję się co będzie dalej.
Nie chce zaczynać tak, jak ostatnio skończyłam.
Chcę być świadoma decyzji, które podejmuje.
Moim postanowieniem jest nie tylko zmienić siebie, ale zmienić tez swoje podejście do tego czym jest życie z kimś obok, a czym życie kiedy tej drugiej osoby nie ma.
Jest trudno, nie zaprzeczę.
Ciągle czuje potrzebę kontaktu, ale ograniczam ją do minimum.
Wiem, że moje zachowanie może i jest męczące, ale podjęte decyzje koligujące z moim obecnym planem - podjęte bez mojej wiedzy - są dla mnie niszczące.
Nie chce izolacji, a w tej sytuacji będę na nią skazana. Więc lepsze wyjścia to proste wyjście. Bez możliwości powrotu.
Każde z nas ma swoje oddzielne i własne życie. Jeśli tak pozostanie na zawsze, chciałabym zostać zapamiętana z tych chwil, które miały miejsce w odległym czasie. Nie ostatnio. Te paranoiczne stany nie tylko mnie doprowadziły do schyłku i nie tylko moja psychika została narażona na upadek. Gdybym mogła, cały ten ból wzięłabym na siebie.
Teraz nie ma już nic.
I Ty zaczniesz nowy rozdział w życiu. Dosłownie zaczniesz go od poniedziałku.
Nie! Ja nienawidzę poniedziałku!
Do tej pory go nie lubiłam, ale ta wiadomość sprawiła, że znienawidziłam ten dzień.
Wszystko się posypało w drobny mak...
W najdrobniejszy moje serce. . .