Siws wczoraj pod siodłem nie chodził, bo skwar był taki, że aż mnie samej się nie chciało.
Więc wzięliśmy ją z Grubą i pogoniliśmy trochę.
Dzisiaj już wsiądę, chyba, że przyjedzie mój najulubieńszy wśród wetów coby Siwsowe ząbki przetrzeć odrobinę...