To zdjęcie jest przemegazajebiste - cho fotoblog oczywiście zdupcył jakość, ale chodzi mi tu głównie o ustawienie konia. :)

Dzięki Lussi za foty. I Adzie, że mnie zabrała na łąkę.

A w ogóle, ostatnie niusy ze stajni.

Iwona B. "nie ukrywa, że mnie nie lubi". Na prawdę? Dziwne - jak trzeba było bić zastrzyki w dupę, albo przynieść coś ze szpitala to nie zauważyłam, że żywi wobec mnie tak antypatyczne odczucia, a tu proszę. Starszy Pan B. również swego czasu wiedział jak mam na imię, podczas gdy dziś na moje "dzień dobry" odwrócił głowę i coś międlił pod nosem.

Nie będę mogła w nocy spać... na prawdę.


Powiem Wam, że może by mi się wydawało, że ze mną jest coś nie tak, ale kogo by się nie spytało w tej stajni, zaczyna się powoli wkurwiać (no może z pewnymi wyjątkami, które mało w stajni siedzą i w zasadzie mało ich obchodzi).


Poza tym, odkryłam dziś najbardziej zajebiste podanie kroplówki, jakie można sobie wyobrazić.

Otóż, do sterylnej kroplówki z NaClem (nota bene LUDZKIM!!! czego nie powinno się stosować w dużych ilościach u koni ze względu na zupełnie inne PH krwi i fizjologię) wkłuto kompletnie niesterylną igłę pompki (!!!) i tą pompką pompowano do środka kroplówki zupełnie niejałowe stajenne powietrze (w którym unoszą się jakby ktoś nie widział bakterie tężca, E.Coli i cała gama bakterii gnilnych - co oczywista, bakterie po wymieszaniu z NaCl zostały pod ciśnieniem podane koniowi prosto w żyłę szyjną).

Jeśli koń wyczerpany po przedłużającej się kolce nie dostanie jakiejś poważnej infekcji to będzie miało ogromne szczęście.

No żal konia. A TĄ panią "weterynarz" będę odradzać każdemu jak leci. Z resztą, od dawna tak robię, ale niektórzy jak się okazuje, pomimo pokazanych błędów idą w zaparte. Ich sprawa.

To mówię ja AUTORYTET ADY Ch. :P


No, to jutro wreszcie dzień zero. Pół stajni nas odprowadza :) To się nazywa podróż w nowe, lepsze, jutro :D