Bezsenność
Bezczelny mrok ściąga mój koc
Przed nos pcha ciemniejącą twarz
„Nie śpij, przecież ucieka czas”
Koncertem ciszy brzęczy noc.
Kolejna noc, kolejna cisza
Z boku na bok i znów z powrotem
Po czole ścieka zimnym potem
Gdy wczoraj zamienia się w dzisiaj.
Trzeba sprawdzić plamę na suficie,
Zliczyć oddechy, łzy pozbierać,
Wspomnieniom oczy poprzecierać.
To przecież życie.
Czas po cyferblacie stuka,
Goni cierpliwie nocny cień
A on ucieka w jasny dzień
Myśląc, że można czas oszukać.