[16441824]

BOSKA MATRYCA
Nauka nie potrafi rozwiązać ostatecznej tajemnicy natury. A jest tak dlatego, że według najnowszych analiz my sami jesteśmy... częścią tajemnicy, którą próbujemy rozwiązać – Max Planck (1858-1947), fizyk
Gdy rozumiemy siebie, naszą świadomość, rozumiemy również cały wszechświat i znika poczucie oddzielenia – Amit Goswami, fizyk

Jest takie miejsce, w którym wszystko bierze swój początek, umiejscowienie czystej energii, która po prostu „jest”. W tym kwantowym inkubatorze rzeczywistości wszystko jest możliwe. Od naszego osobistego sukcesu, obfitości i uzdrowienia po porażkę, braki i chorobę... Wszystko, od naszych największych lęków po najgłębsze pragnienia, zaczyna się w tym „bulionie” potencjalności.


Poprzez twórców rzeczywistości: wyobraźnię, oczekiwanie, ocenianie, pasje i modlitwę, powołujemy każdą możliwość do istnienia. W naszych przekonaniach o tym, kim jesteśmy, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy, co posiadamy, a czego nie posiadamy, nadajemy tchnienie życia zarówno naszym największym radościom, jak i najciemniejszym chwilom.

Kluczem do mistrzowskiego opanowania tego miejsca czystej energii jest wiedza o tym, iż ono istnieje, zrozumienie, jak działa, i w końcu mówienie językiem, który ono rozpoznaje. Wszystkie rzeczy stają się nam dostępne jak architektom rzeczywistości w tym właśnie miejscu, gdzie zaczyna się świat: w czystej przestrzeni Boskiej Matrycy.

Klucz nr 1: Boska Matryca jest zbiornikiem, który utrzymuje wszechświat, pomostem pomiędzy wszystkimi rzeczami i zwierciadłem, które nam pokazuje to, co stworzyliśmy.

Ostatnią rzeczą, jaką spodziewałem się zobaczyć, wędrując październikowego popołudnia po odległym kanionie w rejonie Four Corners w północno-zachodnim Nowym Meksyku, był indiański strażnik mądrości idący w moją stronę tym samym szlakiem. A jednak tam był, stojący na szczycie małego wzniesienia, które nas dzieliło, gdy nasze ścieżki skrzyżowały się owego dnia.

Nie jestem pewien, od jak dawna tam był. Gdy go ujrzałem, po prostu czekał, patrząc na mnie, gdy ostrożnie stąpałem wśród kamieni na ścieżce. Blask zachodzącego słońca rzucał głęboki cień na postać mężczyzny. Kiedy podniosłem rękę, aby osłonić oczy przed słońcem, mogłem ujrzeć pukle jego włosów sięgające ramion, powiewające wokół jego twarzy. Wyglądał na tak samo zaskoczonego moim widokiem, jak ja. Wiatr niósł ku mnie brzmienie jego głosu, gdy złożył dłonie wokół ust. „Witaj!” – zawołał.
„Witaj!” – odpowiedziałem. – „Nie spodziewałem się tutaj nikogo zobaczyć o tej porze dnia”. Podchodząc nieco bliżej, zapytałem: „Od jak dawna na mnie patrzysz?”.
„Niedługo” – odpowiedział. – „Przyszedłem tutaj posłuchać głosów moich przodków w tamtych jaskiniach” – rzekł, wskazując w kierunku drugiej strony kanionu.

Ścieżka, którą szliśmy, prowadziła przez szereg stanowisk archeologicznych, zbudowanych około jedenastu wieków temu przez tajemniczy lud. Nikt nie wie, skąd przybyli i kim byli [Chodzi prawdopodobnie o kulturę Anasazi – przyp. tłumacza]. Bez świadectw swojej ewolucji lud zwany przez współczesnych Indian „starożytnymi” objawił się pewnego dnia w historii, przynosząc ze sobą najbardziej zaawansowaną technologię, jaką widziano w Ameryce Północnej przez następne tysiąc lat.

Wydaje się, iż miejsce to, od budynków czteropiętrowej wysokości i doskonałych kiva (okrągłe budowle obrzędowe) wkopanych w ziemię, aż po rozlegle systemy irygacyjne i wyrafinowane uprawy, które żywiły ów lud, niespodziewanie pojawiło się pewnego dnia. A potem ci, którzy je zbudowali, nagle odeszli – po prostu zniknęli.

Starożytni pozostawili kilka drogocennych wskazówek, aby nam powiedzieć, kim byli. Z wyjątkiem naskalnej sztuki na ścianach kanionu nie znaleziono żadnych zapisów. Nie ma śladów masowych grobów ani kremacji, ani broni wojennej. A jednak dowody ich istnienia są tutaj: setki starożytnych domostw na obszarze długości jedenastu mil, szerokim na jedną milę, w odległym zakątku wyludnionego kanionu w północno-zachodnim Nowym Meksyku.

Często przychodzę w to miejsce, by pospacerować, zanurzyć się w przedziwnym pięknie otwartego pustkowia i wczuć się w przeszłość. Tego październikowego popołudnia obaj, strażnik mądrości i ja, przyszliśmy na pustynię z tego samego powodu. Gdy wymieniliśmy poglądy dotyczące tajemnic wciąż tam przechowywanych, mój nowy przyjaciel podzielił się ze mną pewną opowieścią.


https://www.youtube.com/watch?v=t3CU4svdTXE&NR=1

foto Karkonosze wrzesień 2009
https://www.schodamidonieba.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=356

opowieść na następnej stronie....>

czarewa

czarewa 2011-07-31

piękna fotografia i opowieść bardzo mi bliska :) :*

doonka

doonka 2011-07-31

świetne!

dana22

dana22 2011-07-31

Super...
Miłego dnia Marysiu..;)

stasia8

stasia8 2011-07-31

Urocza pajęczynka...Witam serdecznie...pozdrawiam w niedzielny deszczowy dzionek...życzę miłego dnia:)

artdora

artdora 2011-07-31

Widzę, że u ciebie słoneczka brak :(

pimpoli

pimpoli 2011-08-01

a pajęczynka prześliczna- taka biżuteryjna...

myrazem

myrazem 2011-08-02

.... samego słoneczka na dzisiaj...

przepiekna fotografia...

ingas

ingas 2011-08-02

Dwie rzeczy dają duszy największą siłę: wierność prawdzie i wiara w siebie.

mada31

mada31 2011-08-02

cudowny kadr Marysiu! pozdrawiam cieplo

jonatan

jonatan 2011-08-02

to dobrze że dałaś ten tekst , może więcej osó to przeczyta...pozdrawiam

mal24

mal24 2011-08-02

Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie...

emir7

emir7 2011-08-02

Pozdrawiam.

dodaj komentarz

kolejne >